Zbrodnia prawie doskonała, Monika Całkiewicz & Iwona Schymalla

zbrodnia prawie doskonałaPWN, 2016

Liczba stron: 224

Kto najlepiej zna się na przestępstwach? Przestępca, powiecie. Niesłusznie, ponieważ ekspertem od zbrodni i przestępstw wszelakich jest prokurator zajmujący się sprawami kryminalnymi. Pani Monika Całkiewicz ma ogromne doświadczenie, którym dzieli się ze swoją rozmówczynią, Iwoną Schymallą oraz czytelnikami.

Pani prokurator opowiada nie tylko o momencie wykrycia przestępstwa i czynnościach podejmowanych na miejscu zdarzenia. Kompleksowo przybliża pracę prokuratora, przebieg rozprawy sądowej, gromadzenie dowodów, itd. Wszystko, co mówi, jest doskonale uporządkowane i zrozumiałe nawet dla laika, tym bardziej, że odpowiadając na pytania, często wyjaśnia różnice między często mylonymi pojęciami. Autorki nie ograniczają się jednak do typowo prawniczych kwestii, książka zahacza również o inne dyscypliny nauki wykorzystywanej przez policję, prokuraturę i sąd. Mówi się m.in. o sposobach zbierania i zabezpieczania dowodów na miejscu popełnienia przestępstwa, mówi o aspektach psychologicznych. Jest też mowa o Archiwum X zajmującym się sprawami nierozwiązanymi i zamkniętymi, lecz nieprzedawnionymi. Czy wiecie, że przy obecnym stanie nauki udaje się wykryć sprawców morderstw popełnionych przed wielu laty? Umożliwiają to m.in. badania genetyczne oraz szybko działające programy komputerowe porównujące np. odciski palców.

Podczas rozmowy przytaczane są liczne przykłady przestępstw i zbrodni. Pojawiają się nazwiska znane z gazet i telewizji. Rozmówczynie cały czas  bardzo pilnują się, żeby książka nie była dla przestępców poradnikiem, jak popełnić zbrodnię doskonałą. Zresztą, uważają, że nie ma czegoś takiego jak zbrodnia doskonała, bo zawsze zostają ślady. To, że nie wszyscy przestępcy zostają ukarani, wynika na przykład z czynnika ludzkiego – są lepsi i gorsi śledczy i technicy, są tacy, którzy przykładają się do pracy i tacy, którzy odwalają robotę.

„Zbrodnia prawie doskonała” to książka, która spodoba się wielu osobom. Ci, którzy studiują prawo lub zamierzają podjąć takie studia, przeczytają ją, by poznać tajniki pracy prokuratora i sądu. Ci, którzy lubią czytać kryminały i oglądać seriale kryminalne będą mieli większą wiedzę i na przykład łatwiej zdemaskują kłamstwo w filmie. A ci, którzy piszą kryminały mogą z tej książki czerpać garściami. POLECAM.

Zbrodniarka urodzona, Cesare Lombroso

zbrodniarka urodzona cesare lombrososłowo/obraz terytoria, 2016

Liczba stron: 128

XIX wiek był okresem intensywnego rozwoju nauki i pseudonauki. Kryminalistyka dopiero raczkowała, a uczeni usilnie próbowali znaleźć związek między wyglądem człowieka a jego uczynkami. Cesare Lombroso poświęcił się badaniom, które miały dowieść, że kobiety są mniej skłonne do popełniania przestępstw, a jeśli już, to bliższa jest im prostytucja niż inne czynności kryminalne.

W „Zbrodniarce urodzonej” próbuje udowodnić, iż osądzone zbrodniarki miały w sobie dużo cech męskich, które sprowadziły je na drogę przestępstwa. Te, w połączeniu z cechami przypisywanymi kobietom, takimi jak: chciwość, pycha, intryganctwo, gadulstwo, zazdrość, sprawiały, że przedstawicielki płci pięknej dopuszczały się przestępstw o różnym charakterze.

Autorzy przytaczają wiele przykładów zbrodniczej działalności kobiet. Ich wnioski często brzmią bardzo słabo, są naciągane i nacechowane uprzedzeniami w stosunku do płci żeńskiej.  Na szczęście prace Lombroso są obecnie już tylko nic nie wartą ciekawostką, krokiem poczynionym w stronę nowoczesnej kryminologii i psychologii.  Tak też należy odczytywać tę książkę. Jest ona obrazem pewnej mentalności, narzuconego schematu myślenia, poza który trudno było się wydostać nawet ludziom wykształconym i myślącym.

Warto przeczytać, szczególnie jako uzupełnienie do „Godziny detektywów” Thorwalda.

Książki, o których chcę opowiedzieć (1)

Uzbierało mi się sporo książek, które nie doczekały się pełnych recenzji, a które nie zasługują na to, żeby popaść w zapomnienie. Przyszło mi do głowy, że mogę o nich chociażby wspomnieć, napisać kilka zdań, by przybliżyć Wam ich treść. Stąd tytuł wpisu, który, mam nadzieję, nie będzie ostatnim tego typu zbiorczym zestawieniem minirecenzji., bo jak pisała Wisława Szymborska: „Może warto o niektórych książkach wspomnieć bodaj krótko niż wcale, bodaj po laicku niż nigdy”.

Test Marshmallow. O pożytkach płynących z samokontroli.

Smak Słowa, 2015

Liczba stron: 224

Autor opisuje nie tylko sam pomysł i przebieg eksperymentu, który polega na tym, że przed dzieckiem kładzie się jakiś przysmak, na przykład piankę marshmallow. Dziecko wie, że jeśli zje ją od razu, nie dostanie więcej słodyczy, a jeśli poczeka, dostanie więcej smakołyków. Eksperyment jest widowiskowy i zabawny, bo niektóre dzieci z całych sił walczą z pokusą. Jednak to, co najciekawsze dzieje się później. Wieloletnie obserwacje badanych przedszkolaków potwierdziły tezę naukowców, iż im dłużej człowiek jest w stanie powstrzymywać się od przyznania sobie nagrody, tym większe ma szanse na życiowy sukces. Ale to nie wszystko, co oferuje książka, ponieważ autor radzi, w jaki sposób nauczyć się (a przede wszystkim swoje dzieci) większej samokontroli.  Ameryki nie odkryjemy, ale czyta się przyjemnie.

Wszystko zależy od przyimka

Agora, 2014

Liczba stron: 286

Profesorowie (Bralczyk, Miodek i Markowski) rozmawiają o języku polskim z Jerzym Sosnowskim. Jeśli spodziewacie się nudnego wykładu, to znaczy, że zupełnie nie kojarzycie tych nazwisk. Profesorowie pytani o rozmaite niuanse polszczyzny, język potoczny, język reklam i wszechobecne anglicyzmy wykazują się bardzo dużą dozą zdrowego rozsądku, niewiele zakazują, raczej apelują o umiar. To, co trzeba wyśmiewają, gdzie trzeba doradzają, chociaż nie zawsze są zgodni. Ale jak to się czyta! Uśmiech od ucha do ucha. Zwykły człowiek, taki jak ja, rzadko ma do czynienia z tak światłymi, elokwentnymi ludźmi z cudownym poczuciem humoru. Bardzo smakowita strawa dla ducha.

moment niedzwiedzia olga tokarczuk

Moment niedźwiedzia

Krytyka Polityczna, 2012

Liczba stron: 192

Zbiór krótkich form, esejów i minireportaży pióra ubiegłorocznej laureatki Nagrody Nike. Większość z nich była wcześniej drukowana w magazynach, gazetach. Tutaj zostały zebrane w jeden tom, stąd rozpiętość tematyczna jest bardzo duża. Zaczyna się od zwierząt, o prawa których autorka walczy od zawsze. Stara się przekonać czytelnika do innego spojrzenia na otaczającą nas naturę. Pisze również o popkulturze, filmach, książkach i ich autorach. Bardzo bawiły mnie refleksje z pobytu w Amsterdamie i perypetie z wyrzucaniem śmieci. Jak to w takich zbiorach zdarzają się teksty bardzo dobre, zdarzają się i takie, które niewiele nas interesują. Warto, jeśli znacie już twórczość autorki.

I co sądzicie o takich recenzjach w pigułce? Przydatne czy bez sensu?

Jak się uczyć?, Benedict Carey

jak sie uczyc benedict careyWydawnictwo Literackie, 2015

Liczba stron: 344

„Jak się uczyć?” – nie jest to tytuł, który zachęci przeciętnego ucznia. Ten przeciętny jest bardziej zainteresowany odpowiedzią na pytanie „Jak się nie uczyć i jakoś sobie radzić w szkole?” Ale gdyby jednak zajrzał do tej książki, mógłby się przekonać, że autor stoi po jego stronie, udowadniając, że zrzędzący rodzice i apodyktyczni nauczyciele często się mylą.

Większość z nas pamięta następujące zasady efektywnego uczenia się – maksymalne skupienie, cisza, stały kącik do nauki, niezbędna do utrwalenia niekończąca się  liczba powtórzeń jednego ćwiczenia. Te i inne podobne rady miały pomóc nam w przyswojeniu materiału, rozwiązywaniu trudnych zadań, nauczeniu się języków obcych oraz nowych umiejętności. Do tej pory wielu nauczycieli i pedagogów twierdzi, że skupienie uwagi na jednym zadaniu to podstawa sukcesu. Doświadczenia i eksperymenty opisane przez Benedicta Careya podważają większość z tych zasad.

Czy sprawdzanie Facebooka przeszkadza, czy pomaga w nauce? Kto wypadnie lepiej na egzaminie – ten, który zakuwał przy swoim biurku przez cały tydzień, czy ten, który wstawał od biurka i uczył się na ławce w parku, w kuchni i autobusie? Kto szybciej opanuje jakąś umiejętność – ten, który robi setki powtórzeń zanim przejdzie do następnego ćwiczenia, czy ten, który przeplata różne ćwiczenia? Carey pokazuje, że to, co w powszechnym mniemaniu źle wpływa na przyswajanie wiedzy, jest tak naprawdę pożądane w procesie uczenia się. Nasze mózgi muszą mieć czas na przetworzenie informacji, stąd po wysiłku umysłowym, należy im się krótka przerwa, na przykład na przeczytanie kilku postów na Fb czy rozmowę telefoniczną.

Sposób, w jaki Carey opowiada o uczeniu się, pracy mózgu oraz eksperymentach obalających mity, sprawia, że czytanie jest przyjemnością. Nie jest to książka dla fachowców, lecz dla każdego, komu wydaje się, że nie do końca wykorzystuje swój potencjał i chciałby spróbować zmienić swoją rutynę. Zawarte w niej dość rewolucyjne zasady efektywnej nauki mają poparcie naukowe i na pewno spodobają się młodym ludziom. Pierwszym krokiem do wprowadzenia pozytywnych zmian niech będzie zaprzestanie uczenia się na ostatnią chwilę. „Nocny maraton naukowy nad książką przypomina wpychanie na siłę ubrań do taniej walizki: jakiś czas wytrzyma, owszem,  po czym wszystko się z niej wysypie.” Co zamiast? „Jak się uczyć?” nauczy Cię dobrych praktyk. Polecam tę inspirującą książkę.

Mądrość psychopatów, Kevin Dutton

Muza SA, 2014

Liczba stron: 316

Ucz się od psychopatów

”Mądrość psychopatów. Lekcja życia pobrana od świętych, szpiegów i seryjnych morderców” – to tytuł książki, która próbuje udowodnić, że bycie psychopatą nie jest najgorszym, co mogłoby nas spotkać. Przynajmniej w niektórych sytuacjach i zawodach. Cechy typowe dla psychopatów, takie jak: bezwzględność, urok i koncentracja, odporność psychiczna, nieustraszoność są pożądane przez wielu z nas, bo mogą przyczynić się do zawodowego lub życiowego sukcesu. Poważnie i strasznie zaczyna się robić dopiero wtedy, gdy przymioty te zaczynają dominować nad rozsądkiem, sumieniem i empatią.

Kevin Dutton, psycholog zajmujący się badaniem wpływu społecznego, wyszedł od niepokojącej tezy – założył bowiem, że od psychopatów możemy nauczyć się pewnych zachowań, które przydają się w życiu i zwiększają szanse na sukces zawodowy i towarzyski. By określić jakie cechy posiadają psychopaci, przeprowadzono serię badań psychologicznych. Ku zaskoczeniu naukowców okazało się, że psychopaci przewyższają zwykłych ludzi w rozpoznawaniu emocji, choć zwykle nie jest to związane z odczuwaniem empatii, lecz wyborem swojej ofiary. Są również szybsi w podejmowaniu decyzji, bardziej nieomylni w sytuacji stresowej, zaskakuje ich nieustraszoność i dążenie do celu. Badaczy zadziwia to, że wbrew powszechnemu przekonaniu nie zawsze wybierają rozwiązanie siłowe – często wykazują się sprytem, perswazją, fortelem.

Zwykli i niezwykli

Dutton dotarł także do osób, które w powszechnym mniemaniu nie są psychopatami i wykonują szanowane zawody związane z dużą odpowiedzialnością, są m.in. agentami służb specjalnych, biznesmenami, chirurgami i prawnikami. Ludzie ci poddając się dobrowolnie specjalistycznym testom osiągnęli wysoki poziom cech psychopatycznych, choć żyją zgodnie z prawem i nie mają ciągot do dominowania nad otoczeniem. Jednakże w ich zawodach łatwiej jest tym, którzy potrafią wyłączyć emocje i skoncentrować się na celu. Rozemocjonowany chirurg z drżącymi dłońmi nie miałby co robić na sali operacyjnej, a nerwowy agent specjalny to kpina. Co więc odróżnia ich od psychopatów – morderców? Fakt, iż potrafią przełączyć się na normalny tryb, gdy nie potrzebują mieć wyostrzonych zmysłów. Obrazowo mówiąc różni ich tylko przełącznik, który nie działa tak jak trzeba u osadzonych w zakładach zamkniętych.

Nie przejdziesz obojętnie

To pozycja popularnonaukowa, z której skorzystają laicy i fachowcy. Napisana jest przystępnym językiem, obfituje w obrazowe przykłady, opisy eksperymentów i testów oraz dość toporne próby rozśmieszenia czytelnika. To, że autor nieco błaznuje, nie zmienia faktu, iż próba udowodnienia słuszności tezy postawionej na wstępie udaje mu się wyśmienicie. Popiera ją przykładami, cytuje źródła, opisuje swoje wizyty w więzieniu i rozmowy z najgroźniejszymi przestępcami znajdującymi się za kratkami. Trochę śmieszy, trochę zatrważa – na pewno otwiera na różne możliwości.