Sztuka powieści. Wywiady z pisarzami

sztuka-powiesci-wywiady-z-pisarzamiKsiążkowe Klimaty, 2016

Liczba stron: 500

Tłumaczenie: Adam Pluszka, Dobromiła Jankowska

Nazwiska wymienione na okładce są wystarczającą rekomendacją dla tej książki, będącej zbiorem wywiadów z pisarzami, które zostały przeprowadzone przez dziennikarzy z „The Paris Review”. Ułożone w kolejności odwrotnej do chronologicznej (od najnowszego do najstarszego) dają poczucie cofania się i zagłębiania w historię literatury.

Rozmowy są dość obszerne, dają poczucie satysfakcji. Co interesujące, odzwierciedlają nie tylko samopoczucie pisarza w okresie, gdy udzielał wywiadu, lecz bardzo dużo mówią o jego nastawieniu do świata, charakterze, podejściu do popularności. Julian Barnes (wówczas na progu swojej kariery) jest elegancki, dowcipny, uroczy – mimo dość młodego wieku, wydaje się, że jest starszym dżentelmenem. Hemingway jest zniecierpliwiony, nie ukrywa, że wywiady zabierają mu cenny czas, zachowuje się trochę grubiańsko i szybko dąży do puenty. Nabokov nie kryje pretensji do świata – bo musi tworzyć w nieswoim języku, bo wszystko sprzysięgło się przeciwko niemu, bo czuje się niezrozumiany (nie wiadomo ile w tym prawdy, a ile pozerstwa). Niedowidzący staruszek Borges mógłby niejednego nauczyć pogody ducha, ciekawości świata i ludzi. Max Frisch natomiast chce kontrolować każde słowo napisane w wywiadzie, mam wrażenie, że połknął kij od miotły i truje tak, że aż bolą zęby.

Każdy jest inny, (prawie) każdy bardzo ciekawy, otwarty, mądry. Często osobowość i poglądy pisarza widać w jego prozie. Te wywiady pogłębiają jednak nasze zrozumienie książek napisanych przez autorów wymienionych na okładce. Ponadto, udowadniają, że mimo narzuconej formy można tak poprowadzić rozmowę, by odejść od twórczości i zahaczyć o tematy bardziej osobiste, odsłonić zainteresowania, pragnienia, nadzieje. To bardzo dobra książka, niezwykle ciekawa i angażująca, sięgająca w głąb, poruszająca interesującą tematykę, nacechowana silnym humanizmem i szerokim spojrzeniem na kondycję ludzkości oraz kultury. Polecam!

Dzisiaj rozmawiamy o Pani, Agnieszka Nabrdalik

dzisiaj-rozmawiamy-o-paniWydawnictwo Literackie, 2017

Liczba stron: 252

Agnieszka Nabrdalik zaprosiła do swojego projektu siedem kobiet, które bardziej niż ze swoich osiągnięć znane są z tego, że są lub były żonami swoich sławnych mężów. Postanowiła przeprowadzić rozmowy o nich, nie o mężach. Okazało się to sprawą niełatwą, bo większość pań nieustannie wracała do mówienia o mężu jakby ich życiowym powołaniem było… bycie żoną.

Te najbardziej zapatrzone w swoich partnerów i w kółko opowiadające o nich, ich pracy, talencie, osiągnięciach to żony muzyków: Monika Gawlińska i Jolanta Pawlik. Chociaż panowie zajmują się zupełnie innym typem muzyki, ich żony zachowują się podobnie. Po pierwsze; ogarniają całą resztę, zajmują się promocją, produkcją, wspieraniem i nieprzeszkadzaniem. Po drugie: obie  po wielu latach w związku niedawno stworzyły coś swojego.

Te plasujące się w połowie to: Alicja Kapuścińska i Wacława Myśliwska, żony ważnych literatów oraz Anna Religa. I chociaż dwie pierwsze łączy to, że ich mężowie zajmowali się jedną dziedziną sztuki, to znacznie więcej je dzieli. Pani Kapuścińska przez pół życia była sama, bo mąż wciąż podróżował zawodowo, a gdy był w domu, to pisał w pokoju na poddaszu. Sama zajmowała się medycyną i również często wyjeżdżała na staże, konferencje, projekty. Pani Myśliwska nieustannie towarzyszy mężowi, który nie lubi ruszać się z miejsca. Jest jego pierwszą czytelniczką i krytyczką. Z zawodu jest redaktorem, więc mąż bardzo liczy się z jej zdaniem. Pani Religa sporo mówi o sobie, o rozczarowaniu pracą zawodową, o swoim życiu bez męża, gdy ten pracował na drugim końcu Polski, a także o filmie „Bogowie”, który nie poruszył jej tak jak innych widzów. Wszystkie trzy panie są bardzo oddane swoim mężom, także po śmierci, dbając o ich spuściznę, lecz doskonale wiedzą, gdzie zaczynają się one same. Ta granica jest dość mocno zarysowana.

W ostatniej grupie znalazły się te dwie żony, które z pasją rozmawiają o swoim zawodzie i zainteresowaniach: Karolina Niedenthal i Wiesława Starska. Żona fotoreportera i żona scenografa. Tłumaczka i kostiumolożka. Kobiety pełne pasji, energiczne, realizujące się w wybranych przez siebie dziedzinach sztuki. Owszem, opowiadają o mężach, ale nie stawiają ich na piedestale, nie podporządkowują się ich życiu, a raczej stawiają warunki, by nie tracić się z oczu na zbyt długo, gdy praca męża wymaga długiej rozłąki.

Starałam się w 2-3 zdaniach napisać o każdej z pań, która zgodziła się opowiedzieć o sobie, bo każdy z wywiadów był bardzo ciekawy. I każdy zawierał o wiele więcej informacji niż w moim streszczeniu. Życie u boku człowieka odnoszącego sukcesy w swojej dziedzinie, obsypywanego nagrodami, ikony, nie bywa łatwe. Sukces zawsze okupiony jest ciężką pracą, rozłąką, czasem topieniem stresu w alkoholu. Prawie każda z żon sporo musiała dźwigać na swoich barkach, lecz wszystkie znosiły i znoszą to dalej, nie dlatego, że lubią mieć mnóstwo obowiązków, lecz dlatego, że kochają. Kochają naprawdę.

Polecam.

Punkty zapalne, Jerzy Borowczyk & Michał Larek

Punkty-zapalne borowczyk larekWydawnictwo Poznańskie, 2016

Liczba stron: 314

Autorzy tej książki, Jerzy Borowczyk i Michał Larek, postanowili zidentyfikować najgroźniejsze punkty zapalne na świecie. Nie napisali jednak nudnej rozprawy naukowej, lecz bardzo interesującą książkę składającą się z wywiadów ze specjalistami w różnych dziedzinach. Są wśród nich fotoreporterzy, reporterzy, dyplomaci, politycy, naukowcy, komentatorzy, były agent wywiadu.

Autorzy niezmiennie pytają o kondycję współczesnego świata i grożące nam niebezpieczeństwa związane z zachodzącymi na naszych oczach przemianami. Co oczywiste, wielu rozmówców identyfikuje takie zagrożenia jak terroryzm, napływ uchodźców, konflikty wojenne, nieprzewidywalność zachowań Putina, możliwy rozpad Unii Europejskiej. Ich analizy są pogłębione i przemyślane. Nikt nie rzuca słów na wiatr, opinie poparte są wieloletnimi studiami danego tematu, licznymi pobytami w miejscu potencjalnie niebezpiecznym. W związku z tym, że książka powstawała całkiem niedawno, już po wyborach do sejmu, autorzy proszą niektórych rozmówców o ustosunkowanie się do bieżącej sytuacji politycznej kraju.

Rozmowy nie skupiają się  jedynie na tytułowych punktach zapalnych, autorzy pytają również o pracę swoich rozmówców. Bardzo ciekawie opowiadają fotoreporterzy – Krzysztof Miller i Piotr Andrews, którzy wielokrotnie znajdowali się w centrach konfliktów militarnych. Doskonale radzą sobie z odparciem krytyki pod adresem swojego zawodu, gdy zarzuca im się, iż epatują przemocą i niczego nie robią, by zmieniać świat. Doskonale czyta się wypowiedzi reporterów – Wojciecha Jagielskiego, Wojciecha Tochmana, Milady Jędrysik, Pawła Smoleńskiego. Widać, że ich praca jest ich pasją. Z zainteresowaniem przeczytałam rozmowę z Vincentem Severskim (znanym z trylogii szpiegowskiej). Tym razem nie mówił zbyt wiele o literaturze, lecz opowiadał o pracy w wywiadzie. Zaimponowali mi specjaliści, obserwatorzy i komentatorzy – szczególnie Patrycja Sasnal specjalizująca się w problemach Bliskiego Wschodu.

Z przyjemnością, a zarazem pewnym lękiem, przeczytałam w jaki sposób rozmówcy Larka i Borowczyka postrzegają współczesny świat. Z przyjemnością, ponieważ to naprawdę mądrzy ludzie, mający wiele do powiedzenia. Z lękiem, bo ich wypowiedzi uświadomiły mi, że istnieją takie zagrożenia, których sama nigdy nie brałam pod uwagę. Jest jednak jedna rzecz, którą bym dodała. Wszyscy rozmówcy to ludzie rozsądni, prezentujący wyważone sądy, mający otwarte głowy, ceniący wartości reprezentowane przez Unię Europejską. Dla równowagi zabrakło mi głosu przeciętnego przedstawiciela lub wyborcy obecnych władz.

Nie jest to książka, którą powinno czytać się za jednym posiedzeniem – nie jesteśmy w stanie przyswoić sobie tak wielu informacji za jednym razem. Dzięki przejrzystej konstrukcji można ją łatwo odkładać i wracać do tekstu przy następnej okazji, można też skupić się tylko na wybranych rozmowach, choć osobiście doradzałabym przeczytanie wszystkich, bo razem dają pewne pojęcie o złożoności polityki zagranicznej. Polecam!

Szwecja czyta. Polska czyta, pod red. Katarzyny Tubylewicz i Agaty Diduszko-Zyglewskiej

szwecja-czyta-polska-czytaKrytyka Polityczna, 2015

Liczba stron: 317

Tytuł powinien brzmieć nieco inaczej: „Szwecja czyta. Polska nie czyta”.  Ale o tym wszyscy już wiemy. Nie wiemy wciąż jak zachęcić nieczytających do wkroczenia w krąg kultury słowa pisanego. Redaktorki tej książki przepytały osoby związane ze słowem pisanym – wydawców, bibliotekarzy, tłumaczy, agentów literackich, minister edukacji i wielu innych. Katarzyna Tubylewicz skupiła się na stronie szwedzkiej. Wypytała swoich rozmówców o nowatorskie pomysły wdrażane w Skandynawii, nie tylko służące podniesieniu (czy utrzymaniu) poziomu czytelnictwa, lecz również chroniące interesy pisarzy i tłumaczy literatury. Redaktorki rozmawiające o Polsce skupiały się na ustawie o jednolitej cenie książki oraz odgórnych projektach mających służyć zachęcaniu narodu do czytania.

Co zwróciło moją uwagę to fakt, iż Szwedzi mówili głównie o inicjatywach, które można zrealizować w dość prosty sposób – oddzielne biblioteki dla dzieci w wieku od 10 do 13 lat, zaangażowanie w promocję czytelnictwa osób cieszących się autorytetem wśród młodych ludzi, na przykład, trenerów sportowych. Polacy podpierali się unormowaniami prawnymi, jak chociażby wspomnianą ustawą, która w zaproponowanym kształcie miała chronić jedynie interesy wydawców i księgarzy, a nie miałaby przełożenia na stan czytelnictwa. A prawdopodobnie odniosłaby katastrofalne skutki – książki byłyby drogie, do bibliotek trafiałoby jeszcze mniej nowości niż teraz.

Symptomatyczne okazało się to, iż Skandynawowie podkreślali, że najważniejsze jest, żeby człowiek czytał. Nieważne co. Jak lubi literaturę lekką i przyjemną, a niekoniecznie wysokich lotów, niech czyta to, co mu sprawia przyjemność. Być może z czasem zacznie sięgać po trudniejsze i bardziej wartościowe teksty. Być może nie, ale przynajmniej mając styczność z dłuższym tekstem pisanym nie popadnie we wtórny analfabetyzm. W wypowiedziach rozmówców (a także, o zgrozo!, redaktorek przeprowadzających wywiady) wciąż narzeka się na to, że ludzie zadowalają się niską literaturą. To całkowite niezrozumienie tematu jest dla mnie mocnym wstrząsem. 2/3 Polaków w ogóle nie czyta, większość z czytających sięga po jedną książkę rocznie, a my chcemy ich zachęcić do lektury podsuwając teksty z wyrafinowanym językiem i abstrakcyjną dla nich treścią! Miałam wrażenie, że niektórzy polscy rozmówcy słabo orientują się w polskich realiach – to hity/kity takie jak „50 twarzy Greya” przyciągnęły do bibliotek ludzi, którzy nie byli w nich od czasów szkolnych. Skoro już przekroczyli próg tej instytucji, to jest szansa, że po Greyu sięgną po Crossa, a potem może po Bridget Jones. Ale nie, u nas uparcie wierzy się, że aby być czytelnikiem, trzeba czytać tylko poważne, klasyczne dzieła.

Jakie wnioski? Jako społeczeństwo wciąż jesteśmy zbyt niedojrzali. Lubimy podziały i lubimy podkreślać swoją wyższość nad nieczytającymi lub czytającymi „gorszą” literaturę. Niestety, nie wróży to nic dobrego. I nie doprowadziło to do niczego dobrego – od czasu, gdy powstawała książka, poziom czytelnictwa spadł jeszcze bardziej. Na razie możemy co najwyżej powzdychać i pozachwycać się skandynawskimi rozwiązaniami i osiągnięciami.

Krall, Wojciech Tochman i Mariusz Szczygieł

krall wojciech tochman mariusz szczygiełDowody na Istnienie, 2015

Liczba stron: 200

Krall. Umieszczone na okładce nazwisko reporterki jest tytułem, a zarazem autorem, znakiem jakości i elementem graficznym zachęcającym do zakupu książki. To książka o Hannie Krall, a zarazem książka Hanny Krall.

Podzielono ją na dwie części. W pierwszej Wojciech Tochman jeździ z Hanną Krall do miejsc, które zapamiętała z dzieciństwa. Do domów, gdzie się ukrywała, sierocińca, w którym zamieszkała po wojnie, a także do miejsc istotnych w jej późniejszym życiorysie, takich jak redakcja Polityki, w której stawiała pierwsze kroki jako reporterka. Miejsca są wstępem do rozmowy o życiu, o sprawach istotnych wówczas i teraz, o przemijaniu, strachu i nadziei. Bogato ilustrowany wywiad jest, według mnie, tą lepszą częścią książki.

W drugiej połowie rządzi Mariusz Szczygieł, który w obroty bierze szuflady Hanny Krall, małe skarbnice wypełnione artykułami, dokumentami, zdjęciami, zapiskami. Wiele z nich, tak jak felietony drukowane w Wiadomościach wędkarskich, trafiły w całości na karty tej książki. Przeglądowi szuflad towarzyszy również komentarz bohaterki tej książki i liczne anegdoty.

Jest co poczytać i co pooglądać. Książka jest pięknie wydana, zadbano o każdy szczegół. Hanna Krall odsłania w niej więcej niż w większości swoich książek, w których na pierwszy plan wysuwają się inni bohaterowie. Mówi nie tylko o traumie i wojennej zagładzie, lecz także o czasach powojennych, małżeństwie i macierzyństwie, nierównej, choć często skutecznej, walce z cenzurą, zmiennych kolejach losu, tułaczce po redakcjach, podróżach, przyjaźniach. Nie jest to książka rozliczeniowa, nie jest też typową biografią. Jest podróżą w przeszłość i dowodem na istnienie. Warto.