Tajna historia podstępu, Jean Deuve

Muza SA, 2010

Liczba stron: 322

„Tajna historia podstępu w czasie II wojny światowej” otworzyła mi oczy na rzeczy, o których dotychczas nie miałam żadnego pojęcia. Wojnę i bitwy, do których w jej trakcie dochodziło postrzegałam przez pryzmat filmów i książek o superbohaterach. Używanie podstępu i dezinformacji często jest pomijane w produkcjach fabularnych lub ich rola jest bagatelizowana.

Tymczasem okazuje się, że losy drugiej wojny światowej mogłyby być zupełnie inne gdyby alianci nie wykorzystywali na tak szeroką skalę możliwości jakie daje podstęp. Podwójni agencji dostarczali Niemcom specjalnie spreparowanych informacji, w miejsca działań zaczepnych podrzucano fałszywe mapy, listy i instrukcje. Do szerzenia nieprawdziwych pogłosek mających na celu odciągnięcie uwagi Niemców od rzeczywistego celu ataku włączali się generałowie, ambasadorzy, a także prezydenci i król Anglii.

Ogromne środki inwestowano w tworzenie atrap baz lądowych i wodnych – rusztowania, makiety, pompowane bądź drewniane czołgi, atrapy łodzi podwodnych i okrętów bojowych wykorzystywano na szeroką skalę po obu stronach frontu. Największą bodajże operacją mającą na celu zmylenie wroga były poszczególne etapy prowadzące do desantu w Normandii w 1944 roku. Gdyby Hitler w porę zorientował się, że działania aliantów nie są atakiem dywersyjnym, zaangażowałby znacznie silniejsze siły wojsk niemieckich, a tym samym mógłby zmienić przebieg wojny. On jednak ataku spodziewał się w zupełnie innym miejscu, tym, na które wskazywały meldunki agentów oraz działania wojsk brytyjskich.

To ciekawa książka, ale napisana w sposób typowy dla dzieł historycznych – autor podaje mnóstwo suchych faktów (daty, miejsca, nazwiska, kryptonimy), których laik taki jak ja nigdy nie zapamięta oraz nie wykorzysta. Szkoda, że znacznie mniej miejsca poświęca się w książce czynnikowi ludzkiemu oraz przebiegłości dowódców odpowiedzialnych za mylenie wroga. Autor robi przegląd poszczególnych frontów: europejskich, afrykańskich, azjatyckich i opisuje jakiego typu działania zostały wdrożone przez speców od dezinformacji. Dlatego też treść jest trochę powtarzalna – wciąż wraca się do atrap czołgów, makiet, podrzucanych rozkazów oraz podwójnych agentów. Mimo tego cieszę się, że mogłam poszerzyć swoj światopogląd i dowiedzieć się o rzeczach, o których nie miałam dotychczas pojęcia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *