Zaledwie wzmianka i to jeszcze w niezbyt pochlebnym kontekście, ale jest…
„Harry, nie odpowiadając, rozsunął zamek błyskawiczny czarnej maski, którą mężczyzna miał na twarzy, i odchylił klapkę. Uszminkowane na czerwono wargi i umalowane oczy przywiodły mu na myśl Roberta Smitha, wokalistę The Cure.”
„Wybawiciel” Jo Nesbo str. 253
Przyszło mi dziś do głowy, że tych wzmianek w literaturze jest naprawdę sporo – czy to związanych z wyglądem, czy z muzyką zespołu. Wszak sam Robert Smith jest człowiekiem oczytanym. Ciekawe jak podobają mu się literackie nawiązania do samego siebie?