The Sense of an Ending, Julian Barnes / Poczucie kresu

Random House, 2011

Liczba stron: 176

Przeczytałam ją ponad tydzień temu, ale jest to książka na tyle wyrazista i niepokojąca, że pozostała niezatarta w mojej pamięci. Julian Barnes zgarnął zeszłoroczną nagrodę Booker’a za „The Sense of an Ending.” Czy słusznie? Nie znam zbyt wielu nominowanych w 2011 roku książek, ale wydaje mi się, że trudno byłoby znaleźć konkurencję dla tej niewielkiej powieści.

Opowiada Anthony Webster – mężczyzna sześćdziesięcioletni, u kresu swego życia erotyczno-uczuciowego, 'szczęśliwie’ rozwiedziony i prowadzący dość monotonne życie. Cofa się w swej opowieści do lat młodości, szkoły średniej i studiów – lat zawiązywania przyjaźni, pierwszych miłości i doświadczeń erotycznych. Jego wspomnienia dotyczą pewnego epizodu dotyczącego jego pierwszej dziewczyny, Weroniki oraz najlepszego przyjaciela – świetnie rokującego, najinteligentniejszego z paczki – Adriana.

Jak to się często zdarza, między przyjaciółmi stanęła dziewczyna Anthony’ego. I choć ich związek nie miał przyszłości i bardziej przypominał walkę zapaśników niż gruchanie gołąbków, Anthony poczuł się urażony i dotknięty w chwili, gdy dowiedział się, że jego była znalazła pocieszenie w ramionach Adriana. Po latach Tony najmilej wspomina matkę swojej byłej dziewczyny, która podczas jedynej wizyty w domu rodzinnym Weroniki okazała mu najwięcej serca i zrozumienia.

Wszystkie te postacie odegrają swoją rolę w dramacie, który będzie toczył się gdzieś za plecami Tony’ego. Dopiero po około czterdziestu latach Tony pozna tok wydarzeń, przyczyny i skutki pewnych tragicznych w skutkach posunięć. To temu dramatowi poświęci swoją opowieść.

Mikra objętość książki nijak ma się do mocy uderzenia w czytelnika. Spokojny, rzeczowy ton, lekko melancholijne spojrzenie narratora, sugerowałoby historię z myszką, dawną love story, albo powieść o przegapionych szansach. Nie powiem o czym dokładnie jest ta powieść, żeby nie zabierać Wam radości jej poznawania – wiedzcie jednak, że zasieje ona w Was niepokój, uderzy między oczy, długo nie da o sobie zapomnieć. Na końcu, podobnie jak ja, nie będziecie wiedzieli kto został najbardziej poszkodowany przez zawikłane koleje losu i kto stracił najwięcej.

Wkrótce (a może już) dostępny polski przekład pt: „Poczucie kresu”:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.