Bellona, 2012
Liczba stron: 376
Te cholerne torebki działają na mnie jak lep na muchy! Co się któraś ukaże, to ja ją muszę zaraz mieć. Cóż, rozumiem słabość głównej bohaterki do markowych torebek i podobnie jak ona odczuwam wstręt do podróbek (czy to torebek, czy kosmetyków, czy ubrań). Nie zapędzałabym się jednak aż tak, żeby chcieć zaprzyjaźnić się z Haley Randolph. Choć poczytać o jej perypetiach lubię.
Tym razem Haley znajduje zastrzeloną kobietę w bagażniku Mercedesa należącego do babci Tima. Pech polega na tym, że z samochodu korzysta ostatnio Haley, więc to ona staje się głównym świadkiem i podejrzaną. Na domiar złego zamordowana to Tiffany, która urządzała torebkowe prywatki i podbierała Haley wiele potencjalnych klientek. Sprawa jest jednak poważniejsza, ponieważ FBI przejmuje jej prowadzenie, odsuwając znanych z poprzednich części policjantów na dalszy plan. W międzyczasie Haley dowiaduje się, że jej były chłopak podejrzewany jest o sprzedawanie tajnych informacji wywiadom innych krajów. Na domiar złego dawny znajomy próbuje się z nią policzyć i wyrównać rachunki. Ale to inne sprawy zaprzątają Haley – po pierwsze, nigdzie niedostępna, wymarzona torebka Sinful, po drugie – przyszłość związku z Timem, który wciąż jest w Europie.
„Torebki” made my day. Po prostu, okazały się jedyną książką, którą mogłam czytać bez większej szkody dla zaatakowanej wirusami i przeziębieniami głowy. Bo to książka wagi piórkowej, dowcipna, niezapadająca w pamięć, ratująca dzień i zapewniająca rozrywkę potrzebującym. Gdyby jeszcze Donatella Versace nie została zmieniona w Donatellego Versace’ego to już w ogóle byłby miodzio. Czekam na kolejną przygodę Haley i zastanawiam się jak rozwiąże swój sercowy dylemat.
Polecam jeśli szukacie rozrywki, w „Torebkach” na pewno ją znajdziecie.