Wydawnictwo Otwarte, 2014
Liczba stron: 336
Rzadko czytam opisy z okładek, ponieważ już kilka razy zostałam uraczona streszczeniem niemal całej książki. Tym razem też nie przeczytałam, no może pospiesznie przebiegłam wzrokiem, lecz nie skupiałam się na szczegółach. Trochę głupio, bo gdybym zarejestrowała napis Archiwum X, wiedziałabym, co czytam. Z opisu zapamiętałam tylko agenta specjalnego i sądziłam, że mam do czynienia z thrillerem lub kryminałem.
Wspomniany już agent, Ethan Burke, przybywa do niewielkiej mieściny zwanej Wayward Pines, by zbadać zaginięcie dwóch innych przysłanych tu agentów. Niestety, zanim dostanie się do miasta, zostanie ofiarą wypadku samochodowego. Jego pierwsze wspomnienia z Wayward Pines to przebudzenie na skraju rzeki. Burke trafia do szpitala, gdzie zaczyna odzyskiwać pamięć. Mimo kiepskiego stanu fizycznego, postanawia doprowadzić do końca swoją misję. Coś niepokojącego wyczuwa już podczas spotkania z miejscowym szeryfem. Nie podoba mu się również to, że nie może skontaktować się z rodziną ani swoim przełożonym. Najbardziej osobliwa rzecz zdarza się, gdy agent próbuje wydostać się z miasta. Okazuje się bowiem, że…
Dalej nie powiem. Bez skrupułów zdradzę natomiast, że w pewnym momencie powieść skręca w stronę science-fiction czy też fantastyki. Fabuła robi się coraz bardziej zagmatwana, nie zgadzają się daty, czas przyspiesza lub zwalnia, pojawiają się dziwne, człekopodobne istoty oraz lekarz, który zdaje się być jakimś szarlatanem. Powiem szczerze, gdyby nie czytało się tak szybko, porzuciłabym książkę. Nie dla mnie archiwa X. W pewnym momencie zaczęłam zastanawiać się jak autor wybrnie i jakie wytłumaczenie zaserwuje czytelnikowi na koniec. Ta ciekawość pchała mnie do przodu i przyznam, że zakończenie wypadło całkiem przekonująco. Nie jestem pewna czy sięgnę po następne części tej historii (wydaje mi się, że będą kolejne odsłony przygód Ethana Burke), bo mimo tego, że książka jest wciągająca i czyta się ją błyskawicznie, to nie bardzo odnajduję się w tego typu historiach i wolę pozostać przy thrillerach i kryminałach bez domieszki fantastyki. Wydaje mi się jednak, że powieści Croucha mogą znaleźć dość szerokie grono sympatyków.