Liczba stron: 116
Czytam nie tylko świeżynki, nowości i przedpremiery. Czasem mruga do mnie okiem jakaś dawno kupiona i zapomniana na półce książka. Ta króciutka powieść niosła za sobą wielką niewiadomą – zupełnie nie wiedziałam, czego mam się spodziewać.
Ona przyjeżdża na jeden dzień do Wenecji. Na jeden dzień zostawia dzieci i nowego partnera, żeby spotkać się ze swoim byłym mężem. Nie do końca wie, dlaczego to robi, lecz odnosi wrażenie, że jego zaproszenie jest ważne. Od pierwszej chwili pomiędzy nimi panuje duże napięcie i dystans. On nie chce zdradzić powodu swojego zaproszenia, ją przepełniają pretensje – o brak zainteresowania dzieckiem, o uparte niezgadzanie się przez niego na rozwód. Krążą po Wenecji, która była świadkiem ich młodzieńczej miłości, choć nie mają nadziei na wskrzeszenie uczucia, które wtedy między nimi wybuchło.
Ta niewielka książeczka opowiada o odchodzeniu, miłości i oddaniu sztuce. To sztuka ma być portalem, który poniesie w przyszłość to, co człowiek chce przed śmiercią przekazać światu. To sztuka ma być jego powiernikiem, jego opus magnum, które udowodni, iż nie całe życie zostało zmarnowane, że nawet w człowieku przegranym można odnaleźć przebłyski geniuszu.
To również powieść o miłości – tej pierwszej i najważniejszej, która choć już odeszła w przeszłość, nadal jest ważna w życiu byłych kochanków. Bo chociaż oddaliły ich od siebie różnice, to wciąż kochają w sobie to, co ich pierwotnie zachwyciło. Mimo nowych partnerów, cynicznego podejścia do dawnej miłości i nowych doświadczeń życiowych to, co zachwycało w byłym partnerze, nadal jest im bliskie, choć spychane do podświadomości.
Szkoda tylko, że książka składa się z drętwych dialogów – choć podobno bohaterowie są ludźmi inteligentnymi, zachowują się jak rozkapryszone dzieci, przerzucają głupimi uwagami, a nawet ranią się słowem i gestem. Psychologia postaci zupełnie mnie nie przekonuje, gdyby książka była dłuższa, nie dałabym rady jej skończyć. Na szczęście dość szybko docieramy do finału, który tak naprawdę już nie jest zaskakujący, lecz na pewno przynosi ulgę. Dobry pomysł, średnie wykonanie.
Zaraz, zaraz. Czy to dziwne, że ranią się osoby, które kiedyś dzieliło silne uczucie, a dziś nie brak im wzajemnych pretensji?