Agora, 2013
Liczba stron: 412
Reprodukowany na okładce portret niepokoi i trudno przejść obojętnie obok intensywnie wpatrujących się oczu, malującego się na twarzy wyrazu strachu i zaskoczenia. Ekspresyjność tego człowieka budzi w patrzącym wiele emocji. Jest to jeden z niezliczonych portretów ofiar stalinowskich wykonany w więzieniu zaraz po aresztowaniu lub tuż przed egzekucją.
A to dopiero początek. Kiedy otworzymy książkę i wczytamy się w jej treść, podaną z reporterską dokładnością i bez sentymentalizmu, obudzą się w nas emocje tak silne, że trzeba będzie dać im jakieś ujście. Inaczej ogrom okrucieństwa i dramat milionów pokrzywdzonych w imię nieludzkiego rozkazu wypełnianego z nadgorliwością godną narodu przodowników pracy, sparaliżuje nasze działania i myśli.
Tomasz Kizny przy współpracy działających w Rosji instytucji badających zbrodnie stalinowskie, dotarł do rodzin ofiar i znanych miejsc kaźni. Pokusił się również o przedstawienie poglądów współczesnych Rosjan oraz ich świadomości historycznej. Lata 1937-1938 to okres pogromu ludności cywilnej prowadzonej z premedytacją i okrucieństwem. Rozkaz eliminacji tysięcy „wrogów ludu” podpisany przez Stalina oznaczał wyrok śmierci dla niezliczonej liczby niewinnych ofiar. Jak to niewinnych, zapytacie? Każdy okręg miał limity, które musiał wypełnić. Przykładowo narzuconym z góry (!!!) limitem było osądzenie 40.000 osób. Aby nie podpaść władzom w Moskwie, lokalni przywódcy aresztowali kogo popadnie. Często obywateli innej narodowości i pochodzenia. Równie często tych, na których spłynął donos. Donosiło wielu, głównie wietrząc w tym korzyści materialne – po aresztowaniu rodziny sąsiada przejmowali ich ziemie, dom, przedmioty codziennego użytku.
Co oburza chyba najbardziej to fakt, że egzekutorzy, rozochoceni popełnianymi w imię prawa morderstwami, niejednokrotnie wnioskowali o zwiększenie limitów! Liczyli, że swoją nadgorliwością w zabijaniu, zrobią wrażenie na wodzu i otrzymają awans. Wielu z nich skończyło w tych samych dołach, co ich ofiary. Teraz w wielu wypadkach trudno odróżnić kto był ofiarą, a kto katem, co w żadnym wypadku nie umniejsza winy morderców.
Popełniane zbrodnie tuszowano przez cały okres trwania ZSRR, a odkryte groby, podobnie jak te w Katyniu, przypisywano działalności nazistów. Do dzisiaj władze Rosji nie angażują się w prace związane z szukaniem miejsc masowych pochówków ani w identyfikację ofiar. A przecież wciąż żyją dzieci i wnuki pomordowanych. Tak naprawdę stalinowski Wielki Terror – akcja eksterminacji setek tysięcy ludzi tej samej narodowości, co wykonawcy rozkazu, przeszedł w świecie bez większego echa. Stało się tak częściowo dzięki wybuchowi II wojny światowej, ale przede wszystkim ze względu na równie kłamliwą linię polityczną komunistycznego ZSRR. Dopiero od niedawna można swobodnie o tym mówić, ofiary represji mają też wgląd do akt i dokumentów.
Książka zawiera materiały zdjęciowe oraz wywiady z rodzinami ofiar i ludźmi zaangażowanymi w poszukiwanie miejsc zbiorowych pochówków ofiar Wielkiego Terroru. Zawiera również dokumentację odkrytych mogił i miejsc pamięci. Nie jest to stricte reportaż. Jej wartość dokumentalną zwiększają spisy i indeksy miejsc i osób.
To nie jest lektura ani łatwa, ani przyjemna, ale konieczna.