Anakonda, 2013
Liczba stron: 421
Z radością informuję, że właśnie ukazała się pierwsza część trylogii Wiking, pt: „Dziecko Odyna”. Jako że sama przełożyłam ją z angielskiego, nie będę podejmowała się recenzji, zdradzę jednak co nieco z fabuły, żeby namówić Was do sięgnięcia po tę powieść.
Dopóki nie przeczytałam serii Północna Droga Elżbiety Cherezińskiej, miałam bardzo mgliste pojęcie o czasach Wikingów, a ich kultura kojarzyła mi się stereotypowo – długie brody, długie łodzie, okrucieństwo i prymitywizm. Jak wiecie, jestem zauroczona Północną Drogą, bogactwem świata, jaki przedstawia i od zawsze namawiam wszystkich do lektury. Możecie się więc domyślić mojej radości z faktu, że przypadło mi w udziale tłumaczenie powieści o ludach północy.
„Dziecko Odyna” to kronika życia Thorgilsa Leifsona. Tom pierwszy, który mam przed sobą, opowiada i jego dzieciństwie i latach wkraczania w dorosłość. Śledzimy jego perypetie na tle losów osad założonych w Islandii, Grenlandii, u wybrzeży Ameryki oraz w Irlandii. Jako półsierota, odrzucona przez ojca, chłopak tuła się od portu do portu, poznając na swej drodze wielu ciekawych ludzi, biorąc udział w bitwach, ucząc się niemal zapomnianych już Starych Obyczajów, zgłębia pismo runiczne, sposoby wróżenia i przepowiadania przyszłości. Pełne życia opisy przygód chłopca powstały w oparciu o dawne legendy i fakty historyczne. Tim Severin dołożył starań, aby odtworzyć świat Wikingów i ich współczesnych, zauważalna jest dbałość o szczegóły, te dotyczące wiedzy o wydarzeniach historycznych, jak i opisy codziennych zajęć ludzi średniowiecza. A przy tym jest to wciągająca książka przygodowa ze szczyptą magii.
Praca nad przekładem tej książki sprawiła mi wiele radości i wierzę, że jej lektura będzie dla Was przyjemnością. Radzę się pospieszyć z czytaniem, ponieważ na grudzień planowana jest kontynuacja, czyli „Brat krwi”, nad którym obecnie pracuję.