Wilczyce, Aneta Borowiec

Agora, 2012

Liczba stron: 319

„Wilczyce” są debiutem powieściowym autorki, dziennikarki i redaktorki Anety Borowiec. Nie wiem dlaczego, lecz podejrzewam, że przez niepokojącą fotografię na okładce, uznałam tę powieść za książkę obyczajową z elementami thrillera. Być może na moje oczekiwania wpłynęły również „mętne” opisy treści mówiące o ucieczce przed samą sobą. W każdym razie dostałam nie to, czego się spodziewałam. Parafrazując nazwę słodkiego jajeczka, można powiedzieć, że miałam książkę z niespodzianką. Czy niespodzianka okazała się miłym zaskoczeniem, czy raczej jak to zwykle bywa, kiedy dostajemy czekoladowy odpowiednik, niespodzianka mnie rozczarowała?

Natalia ma 27 lat, narzeczonego i sprawdzona przyjaciółkę. Ma również ojca. Z matką łączą ją stosunki tak zimne jakby kobiety były swoimi wrogami – można zaryzykować twierdzenie, że nic je nie łączy. Jeden dzień zmienia życie Natalii i staje się impulsem do zmian. Niewierność narzeczonego wydaje się być znakiem z nieba i punktem zwrotnym. Nieszczęścia chodzą jednak parami – do szpitala trafia dziadek Natalii. Ta rzuca wszystko i jedzie na wieś, żeby wspierać babcię. Wieś nazywa się Wilczyce…

Więc jak było z tą książką niespodzianką? W drugim czy trzecim rozdziale domyśliłam się, że niechcący trafiłam na tzw. prozę dla kobiet, jakkolwiek nieręcznie mogłoby to brzmieć, to jednak faceci takich książek prawie nie czytają. Przyjaciółki na dobre i na złe są? Obecne. Zdrada jest? Jest. Domek na wsi? Tak, tak. Tajemnica rodzinna będzie? Za parę stron. Pojednanie nastąpi? Jakżeby nie. Czyli w książce jest to wszystko, co być powinno w udanej powieści.

Dla mnie najciekawszy okazał się wątek mrocznej rodzinnej tajemnicy, aczkolwiek nie do końca mnie przekonały jego implikacje dla najbliższych głównej bohaterki. Dorośli ludzie potrafią się zachowywać bardziej racjonalnie, a w książce najmniej mądrze zachowuje się ta osoba, która z racji wykształcenia i zajmowanego stanowiska powinna co najmniej umieć myśleć logicznie.

Na plus również zaliczam dwuznaczny tytuł. Wilczyce jako wieś, a także wilczyce – samotniczki, córka, matka, babcia, które prędzej łapę sobie odgryzą, niż przyznają się do słabości. To kobiety są najważniejsze w powieści, ale mężczyźni są przyczyną ich problemów – nie tylko tych sercowych. I chociaż książki o poszukiwaniu siebie po nieudanym romansie i o szukaniu szczęścia na wsi nie należą do moich ulubionych, to „Wilczyce” przeczytałam w jeden wieczór chcąc dowiedzieć się jaka bryła lodu rozdzieliła tę rodzinę na wiele części. Wam również ją polecam, wierząc, że znajdziecie w tej lekturze więcej przyjemności niż ja, która na wskroś przesiąknięta jestem cynizmem 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.