PWN, 2014
Liczba stron: 352
Irena Gelblum. Irena Waniewicz, Irena Conti. A także Irka Wariatka, nieustraszona działaczka ŻOB-u. Kobieta zagadka. Kobieta, która nie tylko zamazywała swoją przeszłość, lecz także zapierała się swojego pochodzenia i grubą kreską oddzielała się od lat wojennych. Robiła wszystko, by nikt nie skojarzył Irki powojennej z dziewczyną z czasów okupacji.
Urodzona w zasymilowanej, zamożnej rodzinie żydowskiej jako Irena Gelblum walczyła w ŻOB-ie u boku Marka Edelmana, Antka Cukiermana oraz Kazika Ratajzera, z którym łączyło ją coś więcej niż przyjaźń. Podczas gdy oni po wojnie chętnie opowiadali o swojej okupacyjnej działalności, Irena dbała o to, by jej osoba zniknęła z tych opowieści. Choć udało jej się przedostać do Palestyny, nie czuła ducha syjonizmu i powróciła do Polski, gdzie od razu zmieniła nazwisko. Zmieniła je ponownie wychodząc za mąż za działacza partyjnego, dziennikarza i literata, Ignacego Waniewicza. Potem wielokrotnie zmieniała tożsamość, daty urodzenia, życiorys. Większość czasu mieszkała we Włoszech. Teczka z dokumentami o niej została zniszczona w 1989 roku. Ona sama wracała z Włoch do Polski już jako poetka, literatka, dziennikarka, Irena Conti. Świat dowiedział się kim była wcześniej całkiem niedawno. Remigiusz Grzela znając Irenę osobiście, zapragnął prześledzić jej losy i znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania.
„Wybór Ireny” z założenia miał być opowieścią biograficzną, skończyło się na próbie odtworzenia biografii kobiety, która na wszelkie sposoby próbowała zacierać swoją przeszłość. Robiła to tak skutecznie, że zabrakło wiarygodnych materiałów, by odtworzyć jej losy. Poznajemy ją poprzez opowieści jej byłych, potem odrzuconych przyjaciół. Czytamy odnalezione we Włoszech listy, które od nich otrzymywała. Znamy ją z relacji córki, która nigdy nie miała z matką bliskiego, czułego kontaktu. Wreszcie możemy przeczytać jej wiersze. I możemy się tylko domyślać motywacji, którymi się kierowała. Gdzieś tam jeszcze pobrzmiewa myśl, że bohaterka tej książki mogła mieć jeszcze jedną tożsamość, ściśle tajną i znaną tylko nielicznym.
Irena Conti zapewne była ciekawą osobą. Książka na jej temat powinna być dopracowana w każdym szczególe lub w ogóle jeszcze nie powstać. Z nawału cytowanych dokumentów i prywatnych, niewiele wnoszących listów, trudno wyłuskać bohaterkę. Wadą tej książki jest to, że za dużo się w niej cytuje, za mało wyciąga wniosków. Irena ginie w licznych dygresjach, opowieściach o działalności okupacyjnej przepytywanych osób oraz opisach odwiedzonych przez autora miejsc. Nie wątpię, że praca nad tą książką pochłonęła mnóstwo czasu, zaangażowania, nakładów pieniężnych, wiązała się z rozczarowaniami i wzruszeniami. Wielu rozmówców pamiętających czasy okupowanej Polski umarło lub poważnie zaniemogło zanim autor do nich dotarł. Irena Conti nawet po śmierci nie dała sobie wydrzeć wszystkich swoich tajemnic. Przede wszystkim jednak wciąż nie wiadomo czemu służyły ciągłe zmiany tożsamości.