Wyjdź za mnie, kochanie, Krystyna Mirek

wyjdź za mnie kochanie

Edipresse, 2020

Liczba stron: 300

Komedia romantyczna? W sumie, czemu nie? Lubię jak książka mnie śmieszy, jak autor bawi się słowami, jak wymyśla niestworzone historie. Krystyna Mirek, o ile mi wiadomo, już nie raz dała się poznać z komediowej strony. Ta książka też wyszła jej bardzo dobrze. Co więcej, w lekką, romantyczną tematykę udało jej się wpleść nieco poważniejsze zagadnienie, które jest mi bardzo bliskie.

Marika niedługo zostanie żoną. Przygotowania do wesela idą pełną parą, w salonie czeka już suknia, dostawcy ozdób, kwiatów pracują bez wytchnienia, ponieważ ma to być wesele stulecia. Tak wymarzyła dla wnuczki zamożna babcia, dla której Marika jest oczkiem w głowie i zasługuje na wszystko, co najlepsze. Babci wtóruje ojciec dziewczyny, wszystkim udzielają się emocje. Wszystkim, oprócz przyszłej panny młodej, która swój ślub wyobrażała sobie inaczej, marzyła o innej sukni, skromnym przyjęciu i… innym mężu. Im bliżej wielkiego dnia, tym większe ma wątpliwości i widzi więcej wad u swojego wybranka. Najchętniej odwołałaby imprezę i czekała na prawdziwą, gorącą miłość. Nie chce jednak sprawiać zawodu babci, która staje na rzęsach, żeby wszystko wypadło doskonale.

Rodzina dziewczyny nie wie jeszcze, że jest obserwowana przez złodziei, którzy planują włamanie do ich domu w czasie ślubu, gdy wszyscy zgromadzą się w kościele. Janek, młody informatyk, pomaga ojcu, który swój proceder uprawia z powodzeniem od lat i marzy, by przekazać złodziejski fach jedynakowi. Ten nie jest zainteresowany, bo nie pochwala „hobby” ojca, nie umie mu jednak odmówić pomocy. Podczas działań operacyjnych Janek poznaje Marikę. To prowadzi do wielu perturbacji.

Bardzo podobały mi się zabawne i błyskotliwe porównania, niektóre sprawiały, że głośno się śmiałam. Sama akcja nie jest może jakaś bardzo zaskakująca, bo wiadomo, że wszystko dobrze się skończy, ale naprawdę podobało mi się, że autorka poruszyła kwestię zobowiązań i powinności wobec oczekiwań innych ludzi. Bohaterka tej książki długo dojrzewa do tego, że w ślubie chodzi o jej przyszłość, że stawką jest jej życie. Nauczona posłuszeństwa, dała się wmanewrować w ślub, który był spełnieniem marzeń babci. Poddawała się jej wizjom, nie chcąc sprawiać jej przykrości. Pal licho, jeśli stawką jest suknia ślubna, to tylko ciuch, który ma się na sobie przez kilka godzin, gorzej, gdy chodzi o partnera, bo jego nie schowamy do szafy. Książka udziela cennej lekcji asertywności i walczenia o swoje szczęście. Wszystko to bez moralizatorstwa, w lekkiej, sympatycznej, zabawnej formie. Polecam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *