Wyznaję, Jaume Cabre

Marginesy, 2013

Liczba stron: 770

Drażni mnie nazywanie bestsellerem dopiero co wydanej książki. To, że powieść dobrze sprzedała się w jakimś innym kraju, nie czyni jej automatycznie bestsellerem w Polsce. Drażniło mnie to również w przypadku „Wyznaję”, która to powieść szturmem wdarła się do świadomości czytelników. Sama zwróciłam na nią uwagę dzięki okładce – ciasno upakowane biblioteczne półki zawsze zwracają moją uwagę. Wiadomo, że okładka liczy się tylko na początku, w momencie decyzji o zakupie, potem powieść musi obronić się sama i uwieść czytelnika treścią.

W moim przypadku nie trwało to długo. Po kilkudziesięciu stronach tkwiłam w powieści obiema nogami i tylko od czasu do czasu wychylałam głowę, żeby zobaczyć świat poza książką. Nadal zastanawiam się jak w kilku zdaniach przybliżyć Wam treść tej monumentalnej powieści. Jeden punkt ciężkości położony jest na skrzypce – drogocenny egzemplarz z XVIII wieku. Poznając historię skrzypiec, dowiadujemy się o losach kilku rodzin, których połączyła miłość do tego przedmiotu. Drugim ważnym elementem powieści jest opowiadana przez narratora historia swojego życia – tytułowe wyznanie, które Adrian Ardevol dedykuje swojej jedynej prawdziwej miłości, Sarze.

Poznajemy tego niezwykłego człowieka, kiedy jest dzieckiem. Dzieckiem dorastającym w zamożnym domu w Barcelonie. Rodzice, choć są ludźmi światłymi, nie okazują mu żadnych uczuć, stawiają jedynie wyzwania. Matka pragnie dla niego kariery skrzypka, ojciec chce go wychować na językoznawcę i humanistę. Ogrom obowiązków nie przytłacza dziecka – jego ulubionym zajęciem jest czytanie i poznawanie świata poprzez książki. Buntuje się jedynie na lekcje skrzypiec, ale to dzięki nim poznaje przyjaciela, który zostanie z nim przez całe życie.

Uczony, filozof, językoznawca, erudyta, człowiek prawdziwy, popełniający błędy. Takiego Adriana poznajemy. Chłopca w skórze dorosłego mężczyzny. Dorosłego w skórze dziecka. A w tle historie wielu innych ludzi oraz historie przedmiotów, które kolekcjonował ojciec Adriana – antykwariusz. Najbardziej wymowna z nich i najważniejsza w książce zaczyna się w Holandii a kończy w Auschwitz. Reperkusje losów zgładzonej w obozie rodziny żydowskiej dotkną Adriana i rzucą się cieniem na miłość.

Niezwykła jest narracja oraz styl autora, który płynnie przeskakuje z jednej epoki do drugiej. Średniowieczni inkwizytorzy i hitlerowscy kaci zdają się rozmawiać o tym samym, jedyne co ich różni to używane słownictwo i wyznawana ideologia. Zwraca również uwagę koncentracja na szczególe – obrazie, skrzypcach, miejscach. Cabre buduje całe opowieści wychodząc od pojedynczego punktu. Po czym pozwala nam płynąć przez powieść, która czasami niesie nas łagodnie i leniwie, by po chwili wrzucić w wir wydarzeń lub omyć zimnym prądem.

W przypadku „Wyznaję” Cabre nie przesadzono z pochwałami promującymi powieść. To naprawdę cudowna książka. Nawet okładka nie wprowadza w błąd i słusznie nęci miłośników czytania. Nie wyobrażam sobie, że można być prawdziwym czytelnikiem i nie przeczytać tej opowieści. Koniecznie musicie ją poznać!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.