WAB, 2012
Liczba stron: 352
Naczytałam się tyle dobrego o autorce, że moje oczekiwania w stosunku do jej książek sięgnęły zenitu. I powiem tak: to bardzo źle mieć tak wygórowane oczekiwania w stosunku do nieznanego autora.
Książka złożona jest z opowiadań, które mogą być czytane oddzielnie. Jeśli jednak czyta się je po kolei, otrzymuje się chronologiczną opowieść o życiu Rose. Rose jest dziewczyną z prowincjonalnego kanadyjskiego miasteczka. Mieszka z ojcem i macochą – Flo, ponieważ matka dziewczyny umarła, gdy ta była jeszcze niemowlęciem. Ojciec jest osobą zamkniętą w sobie, trzymającą się na uboczu, macocha prowadząca sklep spożywczy, jest bardziej wylewna w uczuciach, aczkolwiek nie zawsze tych pozytywnych. Dzieciństwo Rose nie jest ani pogodne, ani całkiem tragiczne. Podejrzewam, że jak na tamte czasy i warunki, jest bardzo przeciętne. Dorastając Rose próbuje się wyrwać z prowincjonalnego miasteczka, a jedynym sposobem na to jest nauka, z którą dziewczyna nie ma większych problemów.
Dzieciństwo i młodość są moim zdaniem najciekawiej przedstawione i pokazują te cechy charakteru Rose, które wyróżniają ją ponad przeciętne wiejskie dziewuchy. Dalsze części opisujące miłość i związek z mężem – uświadamiają mi jak mało mam w sobie empatii w stosunku do osób, które same ładują się w złe związki. Rose ma świadomość złego wyboru i wiąże się małżeństwem, dla świętego spokoju, ze współczucia, z obawy przed samotnością.
Opis dorosłego życia Rose nie wciągnął mnie na tyle, żeby poczuć do bohaterki empatię. Nudziło mnie czytanie o kochankach, z którymi jej nie wychodziło, bo żaden nie potrafił lub nie chciał zaangażować sie w związek. Nie podobała mi się jej bierna postawa polegająca głównie na czekaniu i doznawaniu kolejnych poniżeń.
Ogólnie – rozczarowanie. Zawiodłam się nie na stylu pisarki, bo ten oceniam wysoko i tylko dzięki temu, że wszystko zgrabnie się czyta, dotrwałam do końca. Rozczarowała mnie treść, w większości poruszane tematy były miałkie, przemaglowane przez literaturę tysiące razy, co oczywiście sprawia, że nawet dobry pisarz nie wymyśli niczego błyskotliwego.
Jakie są Wasze doświadczenia z prozą tej pisarki? Polecacie coś na odtrutkę?