Liczba stron: 104
To jedna z bardziej zaskakujących książek, jakie ostatnio czytałam. Zaskakuje formą i treścią. Jest króciutka, ale obfituje w wiele scenariuszy i historii.
Wit Szostak posłużył się mitem o Odysie, który po długich wojażach, wielu przygodach, walce stoczonej pod Troją, walce z żywiołami na morzu powraca do swojej Penelopy. Tak jest w micie. U Szostaka jest inaczej. Autor proponuje odmienne scenariusze. Zastanawia się, co by było, gdyby Odys po powrocie na Itakę nie został przez nikogo rozpoznany? A może by tak sprawić, żeby Odys zawrócił z brzegu Itaki i popłynął w nieznane? Są tu również i takie scenariusze, które każą mu zostać wśród ruin Troi, wspólnie z innymi odbudowywać miasto, wypełniać pokutę za swój podstęp.
Kilkadziesiąt wersji losów jednego człowieka. Kilkadziesiąt różnych dróg. które mógł wybrać. Kilkadziesiąt ścieżek, które stały przed nim otworem. Gdyby miał wiele żyć, mógłby spróbować innych scenariuszy. Te miniatury można odczytywać dosłownie, jako zabawę znanym mitem, lecz o wiele ciekawsza jest interpretacja, która narzuca się już w czasie czytania: Odys to ja, to ja daję się nieść nurtowi, z niektórymi pokusami walczę, innym ulegam, ale nie zapominam, że mam przed sobą cel, do którego dążę. A gdybym tak przestała walczyć, czasem uległa, na chwilę zapomniała o celu, to jak wyglądałaby moje życie. Czy mój cel nie jest smyczą, która trzyma mnie w miejscu? Czy to, co wydaje się słuszne, naprawdę takie jest? Może czasem warto zboczyć z drogi, żeby dostrzec inne możliwości. To właśnie taka książka, pozornie krótka i prosta, ale głęboka i zasiewająca wątpliwości. Bardzo dobra.
To zdecydowanie jedna z najlepszych książek zeszłego roku. Nie wiem, czy nie najlepsza polska.