Zastygłe życie, Karin Wahlberg

Świat Książki, 2011

Liczba stron: 494

Kolejna Szwedka – autorka kryminałów. Trudno było mi przejść obojętnie obok jej książki, bo chociaż jest taka opasła i wydrukowana dość drobną czcionką (w porównaniu do tych z Czarnej Owcy), to i tak magia szwedzkiego kryminału pokonała moje wstępne opory.

Akcja rozpoczyna się od znalezienia w morzu zwłok młodej dziewczyny. Policja dość długo nie może ustalić tożsamości zamordowanej. Sprawę utrudnia fakt, że zwłoki pływały w zimnym morzu co uniemożliwia ustalenie dokładnego momentu zgonu. Kiedy wreszcie po opublikowaniu wizerunku dziewczyny udaje się ją zidentyfikować, okazuje się, że Malin Larsson ma tylko starsze rodzeństwo, brata i siostrę. Zastanawia też fakt, że przed laty ich ojciec zginął w niewyjaśnionych okolicznościach.

Ten opis jest dość zachęcający, prawda? Jednakże autorka zupełnie nie wykorzystała potencjału, jaki daje ta zagadka kryminalna. Akcja rozchodzi się w szwach. Książka jest przegadana. I to jak! Każda pojawiająca się na moment postać przedstawiona jest z najdrobniejszymi szczegółami. Człowiek czyta i myśli, że to na pewno będzie jeden z głównych bohaterów. Ale nie, okazuje się, że ten pan tylko pojawia się w epizodzie. Po kilku takich falstartach liczących po kilkanaście stron lub więcej, zaczyna to być i nużące i wkurzające.

Tak naprawdę kryminału tu jest mniej niż perypetii głównych bohaterów. Jak jeszcze rozumiem to, że autorka poświęciła sporo miejsca policjantom – Claesowi oraz Louise, to zupełnie nie rozumiem po jaką cholerę 1/4 książki dedykowana jest drugoplanowej postaci – pielęgniarce, która nie zgłosiła zaginięcia swojej podopiecznej i praktykantki – Malin Larsson? Zirytowała mnie ta powieść, bo mogłaby być z powodzeniem o połowę krótsza bez żadnej straty dla czytelnika. Czyżby pani Wahlberg dostawała prowizję od liczby stron?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.