Czytelnik, 2018
Liczba stron: 295
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Mam świadomość, że to bardzo dziwna książka i wielu z Was odrzuci ją po kilkudziesięciu stronach, uznając za nudną i niewiele wnoszącą. Po przeczytaniu McGregora naszła mnie refleksja, że polubią się z nim wielbiciele „Mojej walki” Knausgarda,. „Zbiornik 13” przeczytałam już w marcu, lecz z recenzją czekałam do pojawienia się książki papierowej i premiery w księgarniach. Mimo upływu wielu tygodni powieść tkwi we mnie i nie daje o sobie zapomnieć.
Jest środek zimy. W niewielkiej miejscowości położonej w środkowej Anglii dochodzi do tragicznego zdarzenia, które porusza wszystkich mieszkańców. Trzynastoletnia Rebecca Shaw spędzała z rodziną święta w okolicy i niespodziewanie zaginęła podczas rodzinnego spaceru. Wszyscy mieszkańcy starają się pomóc w poszukiwaniach, do sennej miejscowości przybywają tabuny reporterów. Niestety, poszukiwania okazują się bezowocne. Nie wiadomo, co stało się z nastolatką. Teren, gdzie zaginęła, jest trudny – są tam jaskinie, strome stoki, zbiorniki wodne. A przecież mogła także uciec z domu lub zostać uprowadzona. Miejscowi niepokoją się, lecz niewiele mogą zrobić, żeby rozwikłać tę zagadkę.
Upływają lata, rodzą się dzieci, jedni się rozwodzą, inni zakochują, starcy umierają, tylko od czasu do czasu ktoś napomknie o zaginionej dziewczynce. Życie w mieście już dawno wskoczyło na właściwe tory, żałoba przemija jak pory roku. To, co autor zrobił z tą opowieścią, która w pierwszych rozdziałach zapowiadała się na kolejną kryminalną opowieść o zaginionym dziecku, przyprawiło mnie o całkowite zdumienie. Tragedię, jaka dotknęła rodzinę i pośrednio mieszkańców miasteczka, w którym doszło do nieszczęścia postanowił pokazać jako jeszcze jedno, niezbyt znaczące wydarzenie, które jest częścią toczącego się koła fortuny. Żałobę i rozpacz wplótł w przemijające pory roku, nie poświęcając jej więcej miejsca niż zakładającym gniazdo ptakom, czy topnieniu śniegu. W opisach kolejnych lat w miasteczku tylko od czasu do czasu pojawiają się napomknięcia o zaginięciu, rodzicach dziewczynki, czy wznowionym śledztwie. Czytelnik do samego końca pozostaje w niepewności co do losu Rebeki. A koniec wcale nie przynosi ulgi. Tak, jak wspominałam na początku, niełatwo wyrzucić tę powieść z głowy.
Niesamowity klimat, niezwykły pomysł, drażnienie zaintrygowanego czytelnika to największe atuty tej książki. Gdy jeszcze dodamy piękny język, umiejętność pisania o przyrodzie i uczuciach bez popadania w patos i przesadę, otrzymujemy niespieszną, lecz bardzo poruszającą książkę, która wprawi was w zdumienie.
Warto kupić? Czy raz przeczytana, trafi na półkę?
dobra recenzja i świetnie oddaje klimat tej książki. Naprawdę warto przeczytać, nie pożałujecie. Zdecydowanie jedna z lepszych książek, jakie się ostatnio ukazały
„Zbiornik 13” ma w pewien sposób coś z Knausgarda i faktycznie trudno o tej książce zapomnieć. Ujęcie tematu w ten sposób może zdumiewać, a ciężka refleksja pozostaje jeszcze na długo po jej zakończeniu. Polecamy!
Świetny wpis! 🙂
Stało się coś z Twoim szablonem? Od jakiegoś czasu na każdym urządzeniu wyskakuje mi „do połowy” ekranu 🙂 Nie wiem czy to moja wina, czy coś się dzieje u Ciebie 🙂
W razie co alarmuje 😀 Pozdrawiam
Świetna recenzja. 🙂 A co do książki, to na prawdę warto przeczytać