Ziarno prawdy, Zygmunt Miłoszewski

WAB, 2014 (pierwsze wydanie 2011)

Liczba stron: 368

Czasami zachowuję się całkiem irracjonalnie. Zamiast czytać całą serię od razu, czekam nie wiadomo na co. Z drugą częścią cyklu o prokuratorze Szackim również zwlekałam zupełnie bez sensu. Do czytania popchnął mnie „Gniew”, który już na mnie zerka znacząco z półki. „Ziarno prawdy” jest nie tylko godną kontynuacją bardzo dobrego „Uwikłania”, lecz także kryminałem na poziomie, do którego wznosi się niewielu pisarzy.

Na skutek życiowych zakrętów, Szacki przeprowadza się do Sandomierza. Miasteczka, które latem tętni życiem za sprawą turystów, zimą jest ospałe i nudne. Sam prokurator czuje się dość wyobcowany i znużony prowincjalnymi sprawami, przy których ostatnio pracuje. Dużej dawki emocji dostarczy mu dopiero seria morderstw zapoczątkowanych odnalezieniem ciała żony miejscowego polityka. Zamordowana była kobietą szanowaną, angażującą się w sprawy lokalne, przyjaciółką prokurator, z którą przyjdzie współpracować Szackiemu. Sprawa jest o tyle skomplikowana i delikatna, że morderstwa (pierwsze i kolejne) noszą znamiona mordu rytualnego. Szacki obawia się antysemickiej nagonki na żydów, gdyby szczegóły przedostały się do mediów.

Umiejscowienie akcji tej książki w Sandomierzu nie jest przypadkowe. Miasto to postrzegane jest z wielu względów jako kolebka polskiego antysemityzmu. W sandomierskiej katedrze wisi seria makabrycznych obrazów Karola de Prevota, wśród których znajduje się jeden ilustrujący mit i ukazujący jak żydzi zabijają chrześcijańskie dzieci. Jakakolwiek informacja o żydach mordujących polskich obywateli w XXI wieku zelektryzowałaby cały naród, a Sandomierz nosiłby niezmywalne piętno przez wiele kolejnych lat. Szacki stara się nie dopuścić do tego i przy wsparciu koleżanki z prokuratury oraz miejscowego policjanta z długim stażem i wielkim doświadczeniem, bada coraz bardziej niepokojące wątki, które zdają się prowadzić w przeszłość.

„Ziarno prawdy” to doskonale skonstruowany kryminał, który pochłonie czytelnika na wiele godzin. Miłoszewski wiedzie czytelnika drogą pokrętną, nie szczędząc sumień i grając na polskich narodowych strachach. Zagadki kryminalnej nie da się ot tak rozwiązać w drugim rozdziale, dzięki czemu z zapartym tchem śledzimy poczynania Szackiego, który miota się nie mniej niż czytający, popełnia błędy, których potem żałuje i nie jest w stanie zapobiec kolejnym morderstwom. Fantastyczna książka!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.