Liczba stron: 128
Czasem człowiek zupełnie irracjonalnie zafiksuje się na jakimś temacie i nie potrafi ani nie chce odpuścić. Autor tej książki w dzieciństwie zjadł ryby z puszki. Na puszce były dziwne literki – podobne do polskich, lecz nieco powyginane i porozciągane. Po zbadaniu przez uczonego sąsiada okazało się, że na polski rynek rzucili puszki z Islandii. Państwa które stało się dla Klimki-Dobrzanieckiego wymarzoną krainą. Ostatecznie, jako dorosły człowiek po długich perypetiach wyjechał na wyspę, żeby studiować literaturę. Po wielu latach pobytu, nadszedł czas rozstania i podsumowań.
„Zostawić Islandię” nie jest zatem książką o samej Islandii, na pewno nie sprawdzi się jako przewodnik dla wyjeżdżających tam na wczasy. To bardziej książka o samym Klimko-Dobrzanieckim, który opowiada o kilku ważnych wydarzeniach – momencie zakochania w Islandii, swoim ślubie, podróży przedślubnej, kilku miejscach, które go zauroczyły, ludziach, których spotkał na Islandii. Obok ciekawych przemyśleń znajduje się jakaś anegdota czy banał, obok wydarzeń determinujących bieg życia, opis wycieczki dookoła wyspy.
„Zostawić Islandię” to bardziej książka o „zostawianiu” niż Islandii. To również literacka wypowiedź o decyzjach, które trzeba podjąć, o początkach i rozstaniach. Początek tak zwanej nowej drogi w życiu, czyli ślub, łączy się tu z końcem, czyli emigracją do innego kraju. Sentyment miesza się tutaj z pragmatyzmem. Autor jest tym bardziej wrażliwym, ogarniętym wątpliwościami, bardziej sentymentalnym bohaterem. Jego żona myśli bardziej racjonalnie, potrafi przedstawić argumenty przekonujące do wyjazdu z Islandii, chociaż ona również nie przekreśla pomysłu powrotu za parę lat.
Nie ma tu ciągłej akcji, książka składa się z impresji, wspomnień, opisów, anegdot z życia autora, w związku z czym zaliczyłabym ją do literatury autobiograficznej. Mimo tego nie odnosi się wrażenia, iż autor próbuje się wykreować na kogoś innego, przydaje sobie wagi i konfabuluje. Szczerość i brak wydumania sprawiają, że zostawianie Islandii i zaczynanie od nowa stają się wdzięcznym tematem, czymś świeżym i wartym przeczytania. Przy takich książkach naprawdę odpoczywam, dlatego bardzo je cenię.