Ofiara w środku zimy, Mons Kallentoft

Rebis, 2010

Liczba stron: 448

Ależ to wielka cegła! Na szczęście czyta się ją znacznie szybciej niż mogłoby się wydawać. Zanim po nią sięgnęłam, pozwoliłam jej przeleżeć kilka tygodni, bo zarejestrowałam w pamięci wiele niezbyt pochlebnych opinii. Ostatnio jednak w starym Newsweeku przeczytałam pochlebną mini recenzję i postanowiłam zmierzyć się z nieznanym mi dotąd kolejnym skandynawskim autorem kryminałów.

Jest niezwykle mroźna zima, temperatury spadają do 20-30 stopni na minusie – co jest ekstremalną temperaturą nawet jak na warunki szwedzkie. Na drzewie ktoś znajduje powieszone zwłoki mężczyzny – mężczyzna ma na ciele wiele ran, co każe myśleć, że być może padł ofiarą morderstwa rytualnego. Śledztwo ma najwyższy priorytet i zajmują się nim wszyscy kryminalni z posterunku. Najbardziej zaangażowana jest jedyna w ich gronie policjantka – Malin Fors. Dochodzenie zawiedzie ją i jej partnera Zeke do miejsc, gdzie czas jakby się zatrzymał, a ludzie żyją przeszłością, dawnymi niezabliźnionymi ranami, a ich postępowaniem kieruje zemsta.

Choć książka jest kryminałem (i to dobrym) jej głównym tematem jest samotność i wyobcowanie. Malin Fors – sama wychowuje nastoletnią córkę i choć jest silną, nieprzystępną kobietą, tęskni za ciepłem rodziny i miota się uczuciowo pomiędzy byłym mężem a redaktorem lokalnej gazety. Nie polubiłam Malin – przez dużą część książki bardzo mnie irytowała – przede wszystkim przez to swoje rozedrganie i słabość do alkoholu. Pod koniec powieści byłam już bardziej skłonna ją zaakceptować, ale wciąż nie zdobyła mojej sympatii.

Jednak nie tylko policjantka Malin zmaga się z samotnością – jej ofiarą padł również zamordowany mężczyzna, którego życie niewiele było lepsze od śmierci. Jego rodzina i inne rodziny opisane w książce były siedliskiem dewiacji, przemocy i problemów psychicznych skrywanych pod płaszczykiem normalności. Te tajemnice stanowią główny motyw popełnionych zbrodni, a dotarcie do nich wymaga od policjantów zaangażowania, intuicji oraz dużego sprytu.

Bez wahania sięgnę po kolejne części serii. Kallentoft zdobył moje uznanie i pobudził ciekawość. Bez zbytniego nadęcia pisze o rzeczach trudnych, a jednocześnie prowadzi intrygę kryminalną na wysokim poziomie. I tylko jedna rzecz mnie mocno irytowała i moim zdaniem była  zupełnie zbędna – głos z zaświatów komentujący przebieg śledztwa i poczynania Malin Fors – kto czytał ten zapewne wie o co mi chodzi…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *