Rok królika, Joanna Bator

rok-krolikaWydawnictwo Znak, 2016

Liczba stron: 480

Z wielką ciekawością zabrałam się za czytanie „Roku Królika”, lecz z każdą kolejną stroną robiłam coraz większe oczy i bardziej zdziwioną minę. Tego się nie spodziewałam.

Julia Mrok jest znaną pisarką, tworzy poczytne romanse historyczne. W związku z tym jest szczególnie wyczulona na dobre historie, które tropi na każdym kroku. W życiu prywatnym kieruje się tylko swoją przyjemnością. Mieszka z dwoma kochankami, lecz pewnego dnia postanawia porzucić swoje dotychczasowe wygodne życie. Ma podstawy, żeby przypuszczać, że kochankowie czyhają na jej życie. W tajemnicy przed wszystkimi przygotowuje się do ucieczki, starannie zaciera ślady po sobie i wyrusza w podróż na południe. Trafia do hotelu w Ząbkowicach Ślaskich, dawnego Frankenstein, w którym działa Spa pod Królikiem. Wszystko, co ją otacza, jest złowieszcze, groteskowe i tajemnicze. Mieszkańcy Ząbkowic oraz klienci spa skrywają wiele tajemnic i zachowują się jak postacie w horroru klasy B.

Bohaterkę powieści fascynują tabloidy, im bardziej sensacyjne tytuły, tym bardziej pobudzają jej wyobraźnię. Cały „Rok Królika” jest napisany w stylu tabloidowym. Książka obfituje w bardzo przerysowane opisy, groteskowe postacie, dziwne zdarzenia. Bardzo długo nie wiadomo w jakim kierunku zmierza akcja, zastanawiałam się nawet, czy w ogóle do czegoś zmierza. Przez większość czasu Julia Mrok goni za jakimiś wyimaginowanymi historiami, zanurzając się w ponurej atmosferze miasteczka. Bohaterka nie jest postacią, której chciałoby się towarzyszyć – to antypatyczna, egoistyczna snobka, która próbuje zmienić się w równą dziewczynę bez przeszłości.

To nie jest dobra książka – jak na pastisz tabloidów jest stanowczo za długa, po stu stronach ma się jej dość. Jak na kryminał – zawiera za mało sensacji, brak w niej suspensu i przestępcy z prawdziwego zdarzenia. Jak na horror – brak horroru, chociaż zawiera pewne niepokojące sceny, to w ogólnym rozrachunku raczej denerwują niż straszą. Jak na powieść obyczajową – brak w niej punktu zahaczenia, brak bohatera, z którym czytelnik mógłby się utożsamiać, brak ciekawej akcji. Chciałabym napisać, że szkoda potencjału i pomysłu, ale nie widzę tu pomysłu – po prostu groch z kapustą podany w wyjątkowo mało strawny sposób. Szkoda.

9 odpowiedzi na “Rok królika, Joanna Bator”

  1. Bardzo szkoda. „Wyspa łza” też nie zachwyciła, jedynie zdjęcia zostały w pamięci. Nie mogę się doczekać powieści na miarę „Ciemno, prawie noc” czy „Piaskowej góry”.

    1. Liczyłam na coś w stylu tych powieści, ale byłam również otwarta na nową formułę. Niestety, nie zagrało.

      1. Nowa formuła – jak najbardziej, jednak kierunek obrany przez Autorkę jakoś nie odpowiada temu, w którym ja chcę zmierzać :).

  2. Ooo, zaskoczyłam się bardzo otwierając bloga… ale właściwie…. Zaczynam się zastanawiać, o co chodzi…bo mnie wiele znanych utytułowanych nazwisk zaskakuje ostatnio…. Myslałam, że ze mną coś nie tak…. Przeczytam, spróbuję….

  3. A już myślałam,że to będzie kolejna książka po którą sięgnę
    Fragmenty w „Trójce „bardzo mnie zainteresowały,ale teraz -sama nie wiem! Po „Małym życiu „nic chyba nie znajdę godnego uwagi! Musi minąć trochę czasu
    ..

    1. Ja dostałam tę powieść na Święta i czytałam częściowo równolegle z Trójką” 😉 Uwielbiam zwłaszcza „Ciemno prawie noc”, ale pozostałe powieści Joanny Bator też wysoko sobie cenię. Mnie „Rok królika” przypadł do gustu i choć jest trochę słabszy od mojego faworyta, to lubię taki groch z kapustą. Ja polecam

Skomentuj Agnieszka Kalus Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *